poniedziałek, 22 grudnia 2014

One.

    Siedzieliśmy na stołówce roześmiani jedząc nasz spóźniony lunch , kiedy zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję. Westchnęłam nieco sfrustrowana , ponieważ nie skończyłam jeszcze jedzenia i moją ostatnią lekcją miałam być historia Stanów Zjednoczonych. Pan Stevens był niemożliwy do tego stopnia , że większość uczniów po prostu uciekała z jego lekcji. Oczywiście , ja nigdy nie miałam na to tyle odwagi , żeby uciec ze szkoły. Dziś miałam na to wielką ochotę. Przyjaciele spojrzeli się na mnie nieco dziwnie. Bez słowa wstałam i odniosłam moje niedokończone jedzenie do okienka. Starsza pani uśmiechnęła się do mnie , po czym wrzuciła kawałki mojej pizzy do misy na resztki. Ta pizza była taka pyszna. Żałowałam , że nie mogłam jej dokończyć. Wróciłam do stołu , żeby zabrać stamtąd swoją torebkę.
- Ktoś z was ma teraz historię ze Stevensem ?
- Ja. - odezwała się Isabelle. Moja druga najlepsza przyjaciółka. Lubiłam ją choć czasem zdawało mi się , że jest fałszywa. No zwłaszcza wtedy kiedy wygadała całej szkole , że chodziłam z Dereckiem , klasowym kujonem. Nasz związek był tajemnicą , no ale cóż Izzy czuła wielką potrzebę rozpowiedzenia tego. Więc teraz oficjalnie spotykałam się z Dereckiem , który już w sumie nie był takim lamusem jak kiedyś. Spotykaliśmy się od pół roku i w tym czasie zmienił się w na prawdę fajnego chłopaka. Zaczął ćwiczyć , zmienił styl , fryzurę ,ale nadal był kujonem. No cóż takie życie nie można mieć wszystkiego. Może to i lepiej , że spotykałam się z mądralą.
- O jak fajnie. - Ucieszyłam się. Mogło się to wydawać nieco sarkastyczne , ale cieszyłam się , że nie tylko ja będę przechodzić przez ten koszmar. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie stołówki. Była 14.55. Co oznaczało , że spóźniłyśmy się już i to jakieś dziesięć minut. Pobiegłyśmy szybko do klasy , nie chcąc jeszcze bardziej się spóźnić. Jak już wspominałam Stevens był straszny , dlatego nikt nie lubił się spóźniać na historię. Czekało nas piekło. Gdy weszłyśmy do klasy okazało się , że nauczyciela nie ma.
- Gdzie jest Stevens ? - spytała Isabelle rudej dziewczyny siedzącej w pierwszej ławce.
- Poszedł po wodę do czajnika.
 Kopnęłam przyjaciółkę , żeby ruszyła tyłek i usiadła w ławce zanim przyjdzie nauczyciel. Ledwo co usiadłyśmy a do klasy wszedł pan Stevens z tym swoim słynnym czajniczkiem. Na szczęście nie sprawdzał jeszcze obecności i nie skapnął się , że przyszłyśmy spóźnione. Przybiłyśmy sobie piątkę. Cała lekcja minęła bardzo szybko i...nudno. Przewracałam strony mojego podręcznika udając , że szukam jakiś informacji. Po pewnym czasie mi się to znudziło i próbowałam skupić się na tym o czym mówi nauczyciel , przez co o mało nie zasnęłam. Pod koniec zadał nam referat o wojnie secesyjnej. To będzie połowa naszej oceny semestralnej. No po prostu super ! Dostaliśmy na to dokładnie miesiąc. O niczym innym nie marzyłam tylko całe weekendy spędzać na pisaniu o wojnie. Gdyby jeszcze pozwolił nam wydrukować , ale nie oczywiście "macie napisać to ręcznie inaczej nie przyjmę waszej pracy". Ugh. Kiedy zadzwonił dzwonek szybko się spakowałam i wyszłam z klasy. Jako , że skończyłam już lekcje,musiałam iść po torbę z bodami i innymi rzeczami i lecieć na metro. Tak , dobrze słyszeliście. Jeździłam metrem , gdyż moi kochani rodzice stwierdzili , że samochód dostanę dopiero na koniec roku. I to jeszcze wtedy kiedy będę miała same pozytywne oceny. Sprawdziłam godzinę. Uf...miałam jeszcze sporo czasu. Do najbliższej stacji metra szło się piętnaście minut spacerkiem. Przepychałam się między rozmawiającymi uczniami zbitymi w grupki , żeby dostać się do szatni. Schodziłam po schodach kiedy ktoś mnie zawołał. Nie ktoś , dobrze znałam ten głos.
- Layla ! - natychmiast się odwróciłam i spojrzałam na niego. Wyglądał bosko , ale nie wciąż tak jakbym chciała. Machnął mi ręką , żebym do niego podeszła. Chcąc nie chcąc zawróciłam. Objął mnie niezgrabnie jak to miał w zwyczaju i podał mi moją torbę.
- Ojeju , dziękuje ! - pocałowałam go w policzek. Zarumienił się lekko.
- Pomyślałem , że....no wiesz....odprowadzę cię...do studia. -  Jąkał się i to wywołało u mnie uśmiech. Mama mi zawsze powtarzała , że jak chłopak się jąka , to znaczy , ze mu na prawdę zależy.
- Okej.
Zgodziłam się. Dawno nie byłam z nim sam na sam. Zarzuciłam torbę na plecy i chwyciłam jego wyciągniętą rękę. Spacerek na stację nie zajął nam długo. Właściwie musiałam czekać jeszcze kilka minut na pociąg. Pożegnałam się z chłopakiem i podeszła do żółtej linii. Skrzywiłam się na myśl , że muszę jeździć metrem przez cały ten rok. Strasznie tam śmierdziało , było brudno ,a co najważniejsze tłoczno. Już nie raz musiałam stać.
- Masz może papierosy ?
Tajemniczy głos wyrwał mnie z moich rozmyślań. Spojrzałam w bok i zobaczyłam jego. Idealnie ułożone czarne włosy , ciemne oczy i lekki tygodniowy zarost. Ubrany był w białą koszulkę i granatowe spodnie z krokiem , a na wierzch narzucił jeansową kurtkę. Podwinięte rękawy idealnie eksponowały jego liczne tatuaże. Wyglądał na chłopaka pochodzącego z krajów arabskich. Pomachał mi ręką przed twarzą , w ten sposób ocucając.
- Ej , pytałem się o coś.
- Nie , nie mam. - otrząsnęłam się. Uśmiechnął się zalotnie po czym odszedł do jakiejś dziewczyny. Za pewne spytać się o to samo. Jezu...jaki on był przystojny. Chciałabym , żeby mój chłopak tak wyglądał. To chodzący ideał.
                                       Na zajęciach nie mogłam się skupić na tańcu. Moje myśli ciągle wracały do tego chłopaka z stacji metra. Wykonując arabesque przewróciłam się. Wszystkie dziewczyny i pani Clara spojrzały na mnie śmiejąc się. Pomogły mi wstać.
- Przerwa ! - oznajmiła nam nasza trenerka. Chwyciłam butelkę z wodą i upiłam łyka. Podeszła do mnie Violetta i Nicole. One zawsze trzymały się razem.
- O czym ty tak myślisz ? - spytała z ciekawością Nicole. Roześmiałam się maskując , zaskoczenie , bo nie wiedziałam co ja mam jej odpowiedzieć.
- O niczym. Po prostu mi nie wyszła ta figura i tyle.
- Taa na pewno. - westchnęła Viola , wyczuwając to , że kłamię jak najęta. A co ja jej miałam powiedzieć ? "Spotkałam na stacji chłopaka i on się mnie spytał o papierosy , a ja po prostu się na niego gapiłam , a teraz nie mogę przestać o nim myśleć , bo był tak cholernie seksowny." Tak. Zdecydowanie lepiej , było nic nie mówić.
- Przyznaj o chłopaku. - powiedziała lekko drwiącym tonem Nicole.
- Możliwe. - odpowiedziałam wymijająco. Widocznie to im wystarczyło , bo zostawiły ten temat w spokoju i zaczęły rozmowę o piątkowej imprezie u Kaylii. Kaylę uznawałam za najlepszą przyjaciółkę , tylko taką prawdziwą , a nie tak jak Isabelle. Jej można było ufać , a Izzy no nie za bardzo. Zaczęłyśmy znowu zajęcia. Już nie myślałam o chłopaku , ale czułam , że go jeszcze spotkam. Wszystko wychodziło mi perfekcyjnie. Czułam się świetnie. Zazwyczaj po balecie byłam pozytywnie nastawiona do świata. Zdecydowanie należało to do moich ulubionych zajęć. Po skończonych zajęciach poszłam wziąć prysznic i przebrałam się w spódniczkę , którą miałam w szkole. Wszystkie trzy wyszłyśmy razem spod pryszniców. Wyglądało to komicznie. Zawsze zostawałyśmy w szatni ostatnie. Inne dziewczyny szybko się przebierały i niemal natychmiast wychodziły , a my musiałyśmy wziąć prysznic i wygłupiałyśmy się. Związałam włosy w kitkę i przejrzałam się w lustrze. Całkiem nieźle wyglądałam. Razem wyszłyśmy ze studia. One mieszkały kilka ulic dalej ode mnie , więc jechałyśmy metrem w tą samą stronę. Z Nicole chciałyśmy udać się w tamtym kierunku , ale Viola nas wyprzedziła i zagrodziła drogę.
- Co jest ?
- Bo wiecie.....mój znajomy po nas przyjedzie. Jeśli nie macie nic przeciwko.
Położyłam ręce na biodrach robiąc minę jakbym się zastanawiała. Po czym rzuciłam się jej na szyję z wdzięcznością.
- Ratujesz mnie przed tym smrodem ! Kocham cię ! Kocham cię ! - strasznie się cieszyłam. Za to Nicole stała w miejscu rzucając nie pewne spojrzenia Violii. Obie to zignorowałyśmy. Wzięłyśmy się pod ręce i zawróciłyśmy. Wyciągnęłam telefon i napisałam mamie , że wrócę wcześniej. Gdy Viola zobaczyła niedaleko zaparkowany samochód rzuciła się biegiem w tamtą stronę jednocześnie nas puszczając. Z tej odległości nie widziałam tego chłopaka , ale widziałam jak ona rzuca się na niego , a on ją całuje.
- Znasz go ? - zwróciłam się do Nicole.
- Nie , ale z jej opowiadań wiem , że oznacza kłopoty.
- Przekonajmy się czy dobrze go oceniłaś.
Po chwili znalazłyśmy się przy nich. Chłopak obejmował Violę w talii ,a na jej twarzy widniał wielki uśmiech. Przeleciałam po nim wzrokiem i z opóźnieniem zdałam sobie sprawę , że to chłopak ze stacji metra.
- To Ismael. Spotykamy się od dwóch tygodni. - przedstawiła nam go blondynka.
- Hej. - rzucił Isamel mi i Nicole. Przejechał po mnie wzrokiem. - my się już chyba poznaliśmy.
Uśmiechnął się zadziornie. Zaniemówiłam , przez co oboje z Violą się roześmiali. Otworzył nam drzwi do samochodu. Posłusznie wsiadłyśmy. Odjechaliśmy z piskiem opon. Miałam tylko nadzieję , że dotrę do domu w jednym kawałku.



Od Autorki : Ten rozdział pisałam dla mojej najlepszej przyjaciółki Karuu <3. Jest to przedwczesny prezent na święta dla niej. Mam nadzieję , że spodoba wam się historia , którą chce opowiedzieć ;) Wesołych Świąt ! ;)

1 komentarz:

  1. O kurczę!

    Już kocham Ismaela. Wiem, że to będzie ty takiego gangstera, który nie potrafi robić nic innego oprócz ładować się w kłopoty. Przynajmniej mam taką nadzieję. Było by strasznie fajnie i straasznie bym się cieszyła. A gdyby jeszcze on zakochał się w Kayli i przyjaciółki się pokłóciły i ogólnie taki chaos! Hahha tak, ja i mój zryty łeb!

    Co do rozdziału. Już wiesz jak bardzo Cię kocham że dodałaś go specjalnie dla mnie przed świętami. To najlepszy prezent! <3 Tym bardziej, że od wczoraj Cię prosiłam abyś go dodała. Piszesz świetnie i w dodatku lekko i się czuję jakbym rozmawiała z jakąś przyjaciółką i Ona mi opowiadała to co się wydarzyło. Bardzo lubię takie formy opowiadań. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życze dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń